Dziennik Czernobylski (Część 3)
Autor strony | Miasto Duchów | Kraina Wilków | Wiosna 2007 |Rzeczywistosc Plutonu travelogue 2008| Posłowie | Dziennik Czernobylski (Część 1) | Dziennik Czernobylski (Część 2) | Dziennik Czernobylski (Część 4) | Glossary | Zdjęcia i filmy w wysokiej rozdzielczości | Tłumaczenia


**************************

Jeżeli ludzie będą wiedzieć o Czarnobylu, pomyślą dwukrotnie zanim zbombardują zakłady jądrowe. Wybieranie elektrowni jądrowych lub zakładów produkujących broń jądrową jako cel ataku stanowi wyjątkowe zagrożenie skażeniem promieniotwórczym. Nasz świat jest za mały, aby bombardować reaktory jądrowe. Bombardowanie zakładów jądrowych w Iranie by uczynić świat "bezpieczniejszym" jest niedorzecznością - to oksymoron podobny do wyrażenia "Święta wojna" lub "Walka dla pokoju".

Przyjrzyjmy się okresowi połowicznego rozpadu pierwiastków promieniotwórczych, jakbyśmy żyli w przeszłości. Możemy zauważyć w jakiej relacji znajdują się pierwiastki w stosunku do historii świata. Okres połowicznego rozpadu Ameryku wynosi 458 lat i w przypadku rozprzestrzenienia tego typu skażenia na naszej planecie cofamy się do czasów Szekspira. Skażenie plutonem zatrułoby środowisko na 24,400 lat, co zbliżyłoby nas do ery mamutów. Neptun 237 ma wyjątkowo długi okres połowicznego rozpadu - dwa miliony lat - wracamy więc do etapu, kiedy byliśmy jeszcze małpami.

Jako przeciwieństwo, okres połowicznego rozpadu użytecznej służby publicznej polityków może być mierzony w miesiącach i większość z nich nie potrafi dostrzec problemów, które powstaną po takim okresie. Pozwolę sobie przytoczyć jeszcze jeden przykład na dowód jak małostkowe i żałosne są ambicje naszych polityków: Jeśli Starożytni Rzymianie wynaleźliby energię jądrową i ktoś zbombardowałby ich reaktory, zajmowane przez nich ziemie ciągle nosiłyby ślady radioaktywności a my, 2000 lat później, mielibyśmy uzbrojone milicje strzegące ich składowisk wysoko radioaktywnych odpadów.

Marzec 2007

Optymistyczny akcent

Aktualnie pracuję nad tłumaczeniem materiałów z moich stron na języki europejskie. Praca nad tłumaczeniem rozpoczęła się w Grudniu 2006 i do Kwietnia 2007 ponad 800 stron zostało przetłumaczone. Jest to bardzo ważne, gdyż Czarnobyl jest nie możliwą do zabliźnienia raną, prawdziwą „Piętą Ahillesową”, atomowego potwora. Jestem pewna, że nasz wysiłek nie pójdzie na marne.

W przypadku awarii jądrowych, poważnych błędów, które zyskują zła sławę i aplauz ze strony urzędników, nie powinniśmy wpadać w panikę, ale raczej uzmysłowić sobie, ze takie wypadki przynoszą zyski przemysłowi jądrowemu. Dlaczego mieliby chcieć, żeby prawda stała się powszechnie znana? Znajomość prawdy i jej akceptacja oznacza dla nich bezrobocie. Oni i ich militarno – nuklearny kompleks są silnie powiązani ze światem polityki, są właścicielami mediów i mają w posiadaniu wszystkie pieniądze świata, ponieważ w przemysł jądrowy politycy wlewają pieniądze podatników. Dzięki takim środkom mogą oni wytrzymać dwie lub nawet trzy katastrofy rangi Czarnobyla, ale nie mogą wymazać przeszłości. To po prostu niemożliwe. Oni przegrają a my wygramy, gdyż po naszej stronie jest niezawodny zwyczaj historii do korygowania wiedzy i osądów. Przeszłość ma po swojej stronie uzasadnienie. Jeżeli nie jest ono oficjalnie przyjęte, powróci domagając się wyjaśnienia. Przeszłość jest mściwa w swojej naturze. Jeśli ją odłożyć – powraca i straszy. Jedyną, niezawodną metodą, by się od niej odciąć nie jest odkładanie jej, ale zaakceptowanie istnienia i życie z tą świadomością.

Dochodzenie do prawidłowych wniosków może być wieloletnim procesem. Zazwyczaj trawa kilka pokoleń, nim szeroka społeczność przyzna rację tym, którzy mieli trzeźwe spojrzenie w pierwszym momencie. Ile potrwa to w przypadku Czarnobyla, zależy od nas – ludzi, którzy już teraz znają prawdzie fakty związane ze sprawą i gotowi są informować pozostałych. Długość tego procesu zależy również od złożoności problemu. Dane o napromieniowaniu są celowo zaciemniane, ale w przypadku Czarnobyla fakty mówią same za siebie. Nikt nie może wiecznie urywać wniosków płynących z wypadków tej rangi przed opinią publiczną, nawet wszechmocny przemysł jądrowy. Władze zawsze będą tuszować wypadki przemysłowe ale to nie władze czy przemysł ujawniają prawdę, to my – zwykli ludzie, którzy prostują historię.

Jesteśmy w miejscu, gdzie odkrycie prawdy jest nieuniknione. Oszustwo i zakłamanie – wspierane przez sukcesy i ślepa wiarę głupców, którzy je podsycają, musza się skończyć. Absurdalność oficjalnych raportów na temat Czarnobyla osiągnęła poziom, gdzie prawda jest oczywista nawet dla najbardziej opornych. Pozwólmy im działać. Im bardziej fantastyczne są ich oświadczenia, tym lepiej... i łatwiej nam je odpierać i obalać...

Kwiecień 2007

******************************

Podczas Zimnej Wojny, niebezpiecznego okresu, w porównaniu z którym Czarnobyl mógł wyglądać jak dziecinna igraszka, uczony Andriej Sacharow ośmielił się skrytykować sowiecki program nuklearny. W rezultacie spotkało go aresztowanie, przesłuchania i publiczne potępienie… Sacharow wierzył, że reaktory mogą być bezpieczne pod warunkiem, że będą budowane pod ziemią.

Naukowiec Walerij Legasow, który marzył o Instytucie Bezpiecznych Technologii został kozłem ofiarnym. Zdiagnozowano u niego raka, który był wynikiem napromieniowania w Czarnobylu ale system zmusił go do wcześniejszego rozstania się z życiem. Popełnił samobójstwo w dzień drugiej rocznicy katastrofy w Czarnobylu.

Dr Gordon Mac Lead został okrzyknięty przez prasę panikarzem po tym jak udowodnił, że wypadek w Three – Mile Island przyczynił się do wzrostu śmiertelności niemowląt.

Jeżeli weźmiemy jakikolwiek kraj, jakikolwiek czas, zobaczymy że historia powtarza się. Ilekroć mówimy o Didierze Anger, aresztowanym we Francji za organizowanie antynuklearnych protestów w latach 60 – tych albo o Jurim Bandażewskim z Białorusi, który badał mutacje genetyczne w Czarnobylu i został skazany na 5 lat pozbawienia wolności po opublikowaniu swoich odkryć w 1996 roku, ilekroć mamy do czynienia z morderstwem Karen Silkwood w USA albo morderstwem Hildy Murrell, eksperta w dziedzinie odpadów jądrowych w Wielkiej Brytanii... historia zawsze się powtarza. Tylko czas i miejsce są inne.

Ciągle mam nadzieje, że ktoś podejmie próbę zbadania tragicznych losów wszystkich tych, którzy kiedyś i dzisiaj pokazali światu niebezpieczeństwa związane z energią jądrową. Potępiam ten podły sposób, w jaki ci naukowcy i badacze, najwybitniejsi przedstawiciele rożnych narodów, byli traktowani. Taka historia powinna opowiadać o męczeństwie prawie wszystkich tych, którzy nie chcieli zadowolić się pół – prawdą, ale wiedzeni instynktem samozachowawczym starali się odkryć całą prawdę. Tacy ludzie w nieoceniony sposób przysłużyli się ludzkości, starając się zrobić wszystko co w ich mocy, by ostrzec ludzi przed śmiertelnym, nuklearnym niebezpieczeństwem.

Taka historia pokazałaby nam, jak byli torturowani, wiezieni i mordowani, jak pracowali w ukryciu, bez wsparcia i zwolenników, jak tracili przez to posady i żyli w biedzie, nieszczęściu i strachu, bo ich godność, pieniądze i bezpieczeństwo zostało im odebrane przez niegodziwców. Dowiedzielibyśmy się jak przekradali się przez punkty kontrolne by przemycać zdjęcia i ujawniać rzeczywistość, jak dochodzili prawdy i ukazywali, że nie jest ona czymś, co pasuje wszechmocnemu przemysłowo – militarnemu kompleksowi. Dowiedzielibyśmy się jak pracowali bez szansy opublikowania wyników swych badań. Ich przeznaczenie podobne było do przeznaczenia Ezawa, któremu brat Jakub, przebrany w jego ubrania, skradł ojcowskie błogosławieństwo w czasie gdy sam Ezaw polował na zwierzynę by przyrządzić ojcu ulubioną potrawę... Ci ludzie są latarniami morskimi ludzkości. Bez nich ludzkość zatraciłaby się w atomowym dymie i morzu karygodnych błędów. Są solą ziemi, owocami drzewa, które, jak powiedział Chrystus, zostanie ścięte, jeżeli nie wyda dobrych owoców.

Wysiłek każdej z tych osób i cel do którego usilnie dążyli pozostaną dla pechowej potomności, która odziedziczy po nich zniszczone ziemie, pełne stosów radioaktywnych odpadów I której nie będzie interesowało nic poza jednym – jak do tego doszło i się zaczęło.

Kwiecień 2007

Pechowa potomność

Aby zrozumieć dlaczego potomność będzie tak pechowo pozbawiona odpadów cywilizacji, sorbujmy przewidzieć dokąd zmierzamy. Historia naszej cywilizacji jest historią świniopasa, który zaprzedał majątek swojego ojca złym bestiom i korporacyjnym potworom. Przyszłość naszej cywilizacji jest tak samo przewidywalna jak życie alkoholika, który nie kieruje się wolną wolą, ale wpadł w sidła uzależnienia.

Do lat osiemdziesiątych, w kwestii zarządzania naszymi zasobami można nas porównać do ludzi, którzy żyją z procentów swoich oszczędności: to co wydadzą dzisiaj, zwróci im się jutro. Ale od tego czasu nasza sytuacja przypomina sytuacje inwestora, który zaczął umacniać swój kapitał. Osiągnęliśmy 100% możliwości wydobycia surowców naturalnych.

Z początku prawie nie zauważamy różnicy, jako że większą cześć wydatków pokrywają zasoby odnawialne, deficyt jest nieznaczny i nie bierzemy go pod uwagę. Kiedy deficyt wzrasta, nasze bogactwa naturalne, jak czapy lodowe i lodowce, zaczynają topnieć. Tempo zmian rośnie gwałtownie, ale zdecydowana większość ludzi ciągle nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji.

W miarę trwania pijackiej imprezy nasza pozycja staje się coraz mniej bezpieczna. Czujemy się teraz coraz biedniejsi, ale ciągle nie możemy przewidzieć, że takie wykorzystywanie zasobów skończy się tragicznie. Nikt się nie kwapi, żeby przerwać tą imprezę, mimo że nasz upadek od bogactwa do biedy zbliża się z każdą chwilą – jak upadek ciała stałego w przestrzeni kosmicznej – aż nie zostanie nam nic. Kiedy impreza dobiegnie końca, wszystko co pozostanie to zniszczona ziemia i potężny kac społeczny.

Nasza pechowa potomność, która odziedziczy taką ziemię, przeistoczy się w plemiona myśliwych – zbieraczy. Będą mieli ciężkie życie w rozdzielonych społecznościach. Będą musieli walczyć i przystosować się do życia w niedostatku. Pod wieloma względami będą przypominać ostatnich ocalałych, którzy ciągle żyją w Czarnobylu. Są pechowcami i jak wszystkim pechowcom zostanie im tylko filozofia zamiast utraconego godnego życia.

****************

Tej wiosny na rynek wchodzi gra komputerowa S.T.A.L.K.E.R.: (Cień Czarnobyla), oparta na kanwie wydarzeń w Czarnobylu. Zyskała już popularność i rozgłos, dzięki debacie nad słusznością przekształcania scen cierpienia w grę komputerową. Osobiście nie mam zdania na temat gry ale mam poważne obawy co do drogi, którą nasz naukowy, biznesowy i polityczny system dąży do: (1) utrzymania nas w uproszczonym, sztucznym, odpowiednio skonstruowanym i odpowiednio zafałszowanym świecie gier wideo i (2) negowania wszystkich konsekwencji porażki oraz ludzkiego cierpienia.

Ze wszystkich sił dążą do powszechnego szczęścia w stadzie, które znajduje życiową przyjemność w dążeniu do złudzenia bezpieczeństwa, komfortu i łatwiejszego życia. Miliony ścigają teraz na swoich komputerach czarnobylskie potwory, nie mając pojęcia, że kryje się za tym prawdziwa bestia i może ona zacząć ścigać każdego w realnym świecie.

Maj 2007

Atomowe Średniowiecze

W maju 2007 wydałam moją książkę „Atomowe Średniowiecze”. Tytuł wziął się z głębokiego przekonania, że żyjemy w epoce podobnej do epoki Europejskiego Średniowiecza. Kiedy barbarzyńcy podbili Rzym, kilka krajów po prostu znikło z historii ludzkości. Kościół stał się najwyższą władzą, samodzielne myślenie było blokowane a ludzkie umysły zatrute alkoholem i religią.

W dzisiejszych czasach żyjemy pod żelaznym rządami korporacji, Europa zalana jest migrującymi przybyszami a ludzkie umysły zatruwane przez wszystkie rodzaje nowych “narkotyków” – ideologiczny, religijny i biochemiczny.

Wierzę, że z czasem nazwa „Wieki Ciemne” będzie odnosiła się do naszego „Atomowego Średniowiecza”, a historycznym znaczeniem Czarnobyla jest to, że ten sarkofag jest pierwszym nagrobkiem tej epoki. Pozostanie on radioaktywny przez co najmniej 100 tys. lat i z pewnością przeżyje wszystkie inne znaki naszych czasów.

Oczywiście wielu ludzi nie zgodzi się z tym założeniem, gdyż sami uważają, że żyją w postępowych czasach, ale siedemset lat temu nikt, kto żył w, jak my je nazywamy, Średniowieczu nie myślał, że w nim żyje. W Średniowieczu ludzie myśleli, że żyją w nowoczesnym okresie i wierzyli w postęp ludzkości. Zupełnie jak dzisiaj.

Nuklearny globalizm

Dzisiaj coraz więcej krajów rozpoczyna budowy reaktorów jądrowych , porzucając plany stopniowego wyłączania starych elektrowni czy rozpoczęcia dyskusji na temat konstruowania nowych. Atomowy Renesans nie pozostawia wątpliwości, ze zarówno zachodnio-, jak i wschodnioeuropejska cywilizacja wkraczają w nowe Średniowiecze oparte na fałszywej wierze, podsycanej przez bezmyślna, brutalna, zakłamaną propagandę i bezsensowny system wartości.

Wydajemy się oddalać od racjonalnego, krytycznego myślenia, ciężkiej pracy i kreatywnej innowacji w kierunku prywaty, nieróbstwa i bezmyślnej konsumpcji, podczas gdy nasi przywódcy kontrolowani są przez zachłanny korporacjonizm. Gwałtownie zmierzamy w kierunku fałszywej demokracji, która jest tak naprawdę forma militarnego faszyzmu, w którym kontrolę sprawują korporacje. Ta demokracja zabija środowisko naturalne i, co jest jeszcze gorsze, naszą przyszłość. Ten proces jest globalny.

Budują reaktory nuklearne jak na komendę. Atomowa władza pobija naszą planetę z taką łatwością z jaką Hitler podbił Europę, napotykając mały niewielki opór wówczas i tera. Oto dobry przykład czym jest globalizacja w realu. Globalizacja kultur, w której różne rasy i narody mieszają się między sobą, jest znakiem nowego średniowiecza.

Nie pozwól aby media korporacyjne wyprowadziły cię na manowce i sprawiły byś uwierzył, że globalizacja wzbogaci narody wewnętrznie. Bazując jedynie na interesie ekonomicznym, globalizacja może przynieść korzyści jedynie korporacjom, to ułatwia im penetrować rynki i stwarzać korupcyjne konsorcja; na początku potrafią pomóc niektórym ekonomiom, lecz dla życia społeczeństwa i jego kultury jest to umniejszanie a w dłuższym czasie będzie i katastrofą i dla ekonomii.

Dla kultur, globalizacja jest jak spędzanie bydła dla farm, to niemal zabija wszytsko, pozostawia tylko jeden typ spędzonego bydła w gotowości, pustogłowych konsumentów, którzy nie maj specjalnych oczekiwań czy marki, która by ich odróżniała. Oni są jak masowo wytwarzane produkty – wszyscy tacy sami, ogołoceni z możliwości myślenia i oceniania – barbarzyńcy! Barbarzyńcy ery elektronicznej, których jedynym planem dnia jest oglądanie telewizji, gra w gry komputerowe, religia graczy sportowych i upadłych gwiazd filmowych.

Globalizacja dzieli wewnętrzne ubóstwo w ten samym stopniu jak wytwarza na zewnątrz bogatych. Jeśli ludzie pozostają pasywni, tak jak teraz, wówczas globalizacja zniszczy nas, obniży socjalne i moralne wartości, wulgarność rozniesie się dookoła, ponieważ łatwiej być tanim i adoptującym ułomności niż wartości.

Podczas gdy Natura ustanawia ogromną różnicę pomiędzy rasami i narodami, globalizacja odmawia im tego i zaciera to w nich. Jako wymieszane kolory tracą ich jasność, wymusza wzajemną integrację nas samych, aby dla celu harmonii wysuszyć czy nawet zmienić nasz kształt. To wymaga surowego zaprzeczenia siebie samego; ogołaca to nas z naszej tożsamości narodowej jako, że każda grupa etniczna czy naród zrzekają się pięć szóstych ich samych aby być jak inni.

Pójde dalej I powiem, że globalizacja koniecznie jako pierwszy warunek swojej egzystencji wymaga wzajemnego dostosowania i powściągliwości ze strony swych członków. To oznacza, że większość konglomeratu i większość narodów jest w to wplątane, wówczas bardziej będzie mdły i będzie miał mniejsze wartości. W końcu kraje, które staną się wewnętrznie biedne będą stawać się biednymi na zewnątrz i całość po prostu zawali, tak jak byłe ZSRR.

Nazywam nasze czasy „Atomowym Średniowieczem”, ponieważ wiele oznak przypomina początek pierwszego Średniowiecza. Proces rozpadu państw przebiega równolegle do uniwersalnych połączeń. Rozpoczął Sie proces konsolidacji, podobny do procesu przebiegającego za panowania Cesarza Dioklecjana i jego następców.

W mojej części świata wyraźnie dostrzegam początki nowego feudalizmu. Wiele oderwanych republik, od dwóch dekad funkcjonujących bez systemu pieniężnego i jakichkolwiek atrybutów państwowości, rządzonych jest przez ambitnych władców feudalnych. Każdy z nich aspiruje do pozycji nuklearnego barona.

Doświadczamy dzisiaj migracji i alokacji ogromnych mas ludności. Wynika z tego chaos, ogarniający cala populacje. Postępujące barbarzyństwo, które szybko zdobywa nowe tereny gdziekolwiek się pojawi, powoduje ciągły spadek liczby wykwalifikowanych specjalistów. Moje pytanie brzmi: „Kto będzie strzegł wysypisk odpadów wysoko radioaktywnych oraz kto zatroszczy się o zakłady jądrowe, gdy zawiodą systemy automatyczne a politycy umyją ręce?”

Jeżeli ten proces będzie postępował z właściwą sobie dynamika, niedługo nie będzie juz specjalistów. Pozostanie tylko kłębiąca się masa prymitywów, okupujących stanowiska w Służbie Cywilnej i nowoczesnych zakładach. Rezultatem tego będzie nowa forma barbarzyństwa, ale w odróżnieniu od rzymskiej nie będzie przejawiała się w lasach i na polach Rzymu, tylko w nowoczesnym piekle maszyn wojennych i reaktorów jądrowych.

Duchowa kultura naszych czasów, jak w Średniowieczu, doświadcza swojego podziemnego okresu. Nie żyje na stronach gazet i magazynów ani na korytarzach uniwersytetów i kościołów. Prawdziwa kultura duchowa naszych czasów zeszła do podziemi i żyje w wirtualnych jaskiniach, przejściach i labiryntach Internetu.

Moja ksiązka wywodzi się właśnie z tych katakumb, odzwierciedlając barwy naszego postępującego zmierzchu społeczeństwa. Nie jest ona środkiem uspokajającym, nie szuka również winowajców. Chciałabym raczej, aby rozsiewała się jak nasiona dzikiego kwiatu w dziegciu technologii.

Atomowe Średniowiecze

Oficjalnie, Atomowe Średniowiecze rozpoczęło się 7 Maja 1945 roku wraz z projektem Trinity, realizowanym przez USA. Od tego czasu posiadanie broni jądrowej stało się dla wielu państw priorytetem. Ponieważ żyjemy w świecie, w którym państwa mają tyle praw ile siły, cywilne programy nuklearne zawsze podlegały specjalnemu nadzorowi ze strony rządowo-militarnego kompleksu. Nikogo nie interesuje, że każda elektrownia jądrowa kosztuje miliony Dolarów, Funtów czy Rubli więcej niż początkowo założono, a jej zbudowanie zajmuje znacznie więcej lat niż planowano. Ignoruje się nawet fakt, że ostatecznie elektrownie produkują jedynie skromny procent energii wykorzystywanej w krajach, w których się znajdują. Oczywiście politycy i wojskowi zdecydowanie temu wszystkiemu zaprzeczą. Takie błędy techniczne nie są jednak problemem. W przemyśle jądrowym nie chodzi bowiem o elektryczność, lecz o władzę.

Atomowy Renesans

Z ostatniego wydania lokalnej gazety: “Europa wkroczyła właśnie w nową erę, która prawdopodobnie przekreśli całe dwadzieścia lat dążeń do odejścia od wykorzystywania energii jądrowej, jakie podjęto po katastrofie Czarnobylskiej w 1986. Finlandia buduje olbrzymią elektrownię atomową, której otwarcie nastąpi w 2010. Szwecja, Szwajcaria, Włochy i Holandia nie zamykają starych elektrowni, jak planowano, tylko prowadzą rozmowy o budowie nowych. Polska zadeklarowała w Lutym pomoc przy konstrukcji zakładu energetycznego na Litwie. Białoruś zaczyna w przyszłym roku konstrukcje elektrowni, która zacznie wytwarzać energię w 2014. Rosja przebudowuje w tym celu atomowe łodzie podwodne i okręty wojenne, itd.”

Najwyraźniej 20 – letnia cisza, wywołana tragedią w Czarnobylu, dobiega końca. Przyczynami takiej gwałtownej zmiany poglądów na temat energii jądrowej są wysokie ceny ropy naftowej i gazu ziemnego, oraz niepewne dostawy paliw kopalnych z Rosji.

Najistotniejsze pozostaje jednak globalne ocieplenie, które jest takim samym zagrożeniem jak Czernobyl, jednak w zwolnionym tempie – procesem podobnym do stopienia rdzenia reaktora jądrowego. Tempo to jednak rośnie w miarę topnienia się pokrywy lodowej i lodowców. Niektórzy proponują zmniejszanie temperatury naszej planety za pomocą reaktorów jądrowych i dowodzą, że reaktory mogłyby zastąpić paliwa kopalne, gdyż tylko w minimalnym stopniu przyczyniają się do wzrostu temperatury na ziemi. Inni dowodzą, że budowa reaktorów nieuchronnie doprowadzi do kolejnego wybuchu.

Alternatywne źródła energii ciągle nie są popularne, ponieważ nie przynoszą dużych zysków, a jeszcze mniej władzy. Tymczasem przy obecnych zagrożeniach, nie pozostało zbyt wiele czasu, aby zastanawiać się nad skutecznością wiatru i wody do produkcji prądu. Jeśli te rozwiązania nie będę rozwijane, pozostanie nam tylko wybór miedzy paliwami kopalnymi i energią jądrową. To tak jak próba wyboru mniejszego zła – jedno doprowadzi do kolejnego Czernobyla, drugie do Atlantis.

Im bardziej będziemy oddalać się od jednego z tych rozwiązań, tym bardziej zbliżymy się do drugiego. Po katastrofach nuklearnych, kiedy ponad wszystkie inne obawy przeważył strach przez promieniowaniem, zamykano elektrownie. Jednak po latach, kiedy zbledną skutki tragedii, huragany i powodzie znowu wydaja się poważniejszym zagrożeniem. Z czasem elektrownie atomowe znowu będą wytwarzać prąd. Jeśli nie uciekniemy się do metod ekologicznych, pozostaniemy w błędnym kole, aż w końcu świat zamieni się w radioaktywne bagno.

Nadszedł czas, by ludzie otworzyli oczy i pozbyli się beztroskiej postawy. Żeby zdali sobie wreszcie sprawę, że błogie i spokojne lata dziewięćdziesiąte minęły. W dzisiejszych czasach przetrwanie człowieka stawiane jest przed ochrona przyrody. Konflikt miedzy człowiekiem a natura narasta i należy przyjąć do wiadomości, że jeśli człowiek nadal będzie wykorzystywał siły natury, to jego zwycięstwo nad nią będzie tak czy owak chwilowe. Natura powróci, by udzielić nam gorzkiej lekcji i udowodnić człowiekowi, ze tak naprawdę niczego nie posiada, a władza i tak pozostaje po stronie natury. Ze zdwojoną siłą będzie walczyć o swoje terytoria, na których stoją nasze domy i biura, o wszystko co zdobyliśmy i posiadamy. Kiedy będzie już za późno, wszyscy zdadzą sobie sprawę, że zbyt długo oszukiwaliśmy sami siebie, że potrafimy pokonać naturę, podczas gdy jedyna szansa na przetrwanie człowieka jest życie w zgodzie z przyrodą. Niezrozumienie tej prostej zależności jest powodem tych wszystkich problemów.

Lipiec 2007

**************

[Przypis 1: Pozytywna filozofia (pozytywizm) jest doktryną, która uczy, że należy podkreślać pozytywne strony życia, a nie rozczarowania, które w rzeczywistości zdarzają się rzadko. Należy wiec zdobywać świat, a przegrywają tylko Ci, którzy nie mają w sobie dość mądrości, by przezwyciężyć przeciwności losu. Dla porównania, Upaniszady (klasyczne pisma Wedyckie, które zajmują się ogólnymi problemami filozoficznymi) oraz Biblia, uczą że żal jest jedyną pewną rzeczą w życiu, a jedyne co ludzie naprawdę posiadają to smutek.

Kapitalizm i socjalizm w takim samym stopniu czerpał z tych przekonań. Główna doktryna komunistów, nazywana „dialektycznym materializmem”, była jedną z form pozytywizmu, w której schemat zmian w historii społeczeństwa socjalistycznego składał się z wyłącznie z nieodwracalnych zmian na lepsze. Według tej doktryny wypadki podobne do tragedii w Czarnobylu nie miały prawa się zdarzyć – to było wręcz niemożliwe.

Później jednak, kiedy tragedia ta się wydarzyła, załamały się zasady tej filozofii, prowadząc do upadku Związku Radzieckiego. Katastrofa w Czarnobylu podważyła fundamenty ZSRR. Mimo, ze nie nigdy się do niej nie przyznano, system dialektycznego materializmu nie mógł dłużej istnieć. Byłam przekonana, że Czarnobyl był ostatnim gwoździem do trumny sowieckiego pozytywizmu, ale tak się nie stało. Jego dzisiejsza forma nosi nazwę korporacyjnego materializmu. Jak huragan rozprasza się, gdy dosięgnie półwyspu, tak iluzja, w konfrontacji z rzeczywistością, deformuje się i zmienia. Potem jednak ciągnie dalej i rośnie w siłę…

Lipiec 2007

Wywiad dla "Wirtschaftswetter" magazynu internetowego

Pytania do Eleny:

Elena – gdzie byłaś w kwietniu 26-go 1986 roku? Co się stało z Tobą i Twoją rodziną w ten dzień?

Ten dzień nie różnił się od innych, bawiliśmy się na ulicach, wiał południowy wiatr, więc radiacja w Kijowie nie była zbyt duża. Kiedy poziom wzrósł mój ojciec wysłał mnie i moją siostrę z dala od miasta, wsadził nas w pociąg bez biletów. Panika właśnie się zaczęła, więc pociąg był pełen dzieci. Mój tata mówi, że w tych dniach poziom radiacji w Kijowie wynosił ponad 1 milirentgen na godzine na wysokości ludzkich oczu, a 20-50 milirentgenów na poziomie powierzchni ziemi.

W dniu dzisiejszym taki wysoki poziom można spotkać jedynie w radioaktywnych czarnobylskich zgliszczach.

Większość mieszkańców Kijowa uciekła i została u znajomych czy rodzin aż do połowy maja 1986, wówczas szkoły, licea, fabryki i inne zakłady zaczęły wzywać pracowników i uczniów z powrotem, więc nie mieliśmy innego wyjścia niż wrócić do Kijowa.

Gdzie są dzisiaj ludzie Czarnobyla?

Ludzie zostali alokowani i żyją teraz w różnych miastach i miasteczkach Ukrainy – większość w Kijowie. Przeniesienie było bolesnym dla nich. To jak transplantacja kończy czy przesadzenie drzewa, które częstokroć nie potrafi ukorzenić się w nowym miejscu, szczególnie gdy otoczenie jest inne.

Większość ewakuowanych z Czarnobyla mieszkała na wsiach a tu mamy bardzo dużą różnicę pomiędzy życiem w mieście i życiem na wsi. Pozwolę sobie pokazać parę równoległych przykładów aby wyjaśnić problem.

Język – w miastach ludzie mówią po rosyjsku, we wsiach po ukraińsku. To jest główna przeszkoda.

Tempo życia – we wsiach życie jest statyczne, w miastach dynamiczne.

Postrzeganie świata – na wsi czerpie się z wiedzy naturalnej, organicznie, podczas gdy w miastach determinowane jest przez inżynierię, sztukę, dążenie do mechaniczności i pragmatyzmu.

Postawa – na wsi kształtowana jest przez zjawiska ziemskie czy organiczne, czerpie z oraz przeplata się z kultem przodków i niemożliwym jest bez świętych tradycji. Życie w mieście z drugiej strony jest pro-cywilizacyjnel to jest wola dzierżenia władzy światowej, zaczynając od masowych zmian tego co jest na powierzchni na wnętrzu ziemi kończąc. Miasto jest międzynarodowe z natury, podczas gdy wieś jest narodowa.

Ale to co wpłynęło na ludzi ze wsi najbardziej to duchowa deprawacja po ich przesiedleniu. Religijne życie na wsi w zgodzie z naturą różni się od życia w mieście, które jest areligijne. Dusza na wsi jest tą, na którą wpływ miała historia chrześcijaństwa. Mieni się wszystkim na co padają promienie chrześcijańskiego słońca. W mieście te promienie były długo hartowane krzykliwymi praktykami cywilizacji pozbawionej boga.

Z tego powodu wielu ewakuowanych z Czarnobyla zmarło z przepicia, tęsknoty za domem i rozpaczy, podczas gdy inni powrócili do ich domów i zmarli na skutek radiacji. Ci, którzy byli silni i młodzi przenieśli się w inne miejsca i teraz żyją wśród nas.

Co się stanie z reaktorem w przyszłości? Nigdy nie będzie bezpieczny, czyż nie?

Nie potrafię przewidzieć co się stanie z reaktorem. Było parę prób rozpoczęcia budowy nowego sarkofagu, nieudanych. To co wiem to, to że tak długo jak polityczna i ekonomiczna sytuacja na Ukrainie pozostanie niestabilną nikt nie zainwestuje w projekt wart miliardów dolarów.

Ludzie powiadają, że teraz jest znacznie bezpieczniej podróżować przez “strefę” czarnobylską. Czy to prawda? Co z radioaktywnością gleby? Czy ludzie będą kiedykolwiek w stanie żyć tam ponownie?

Podróżowanie jest teraz bardziej bezpieczne, lecz życie ciągle jest niebezpieczne. Natura powinna uzdrowić ziemię i mam nadzieję, że pewnego dnia ludzie zamieszkają tam ponownie.

Elena – na swoich stronach publikujesz wiele fotografii informacji, wpisów do dziennika oraz twoich myśli. Czego poszukujesz? Co powoduje, że wracasz znowu i znowu?

Jestem pewna, że jest wielu ludzi dookoła świata, którzy wykonywaliby tą prace, lecz nie wszyscy mają pieniądze by podróżować, nie wszyscy znają język i wiedzą jak zdobyć pozwolenie na odwiedzenie Czarnobyla czy jak ominąć punkty kontrolne. Wiem to wszystko ponieważ jestem miejscowa. Czarnobyl jest po mojej stronie i wykonując tą pracę jest znacznie łatwiej mnie niż innym ludziom, którzy mieszkają daleko stąd. Czarnobyl jest również częścią mojego życia i czuję, że mam pewne zobowiązanie aby o nim mówić.

Pewnego dnia mam nadzieję naprawić mój motor i kontynuować moją opowieść.

O czym myślisz kiedy przekraczasz wirtualną granicę z Ziemią Wilków? (tytuł jednej z publikacji Eleny)

Dla mnie tą wirtualną granica z Ziemią Wilków jest most około 60km na zachód od reaktora. Tam znajduje się martwa wioska Bobyor (bóbr), która ciągnęła się wzdłóż brzegu rzeki. To miejsce jest bardzo ładne i stojąc na moście zawsze czuję jakbym traciła poczucie rzeczywistości, które wyraża się poprzez utratę poczucia czasu.

Ludziom wydaje się normalnie jakby czas zatrzymał się w Czarnobylu. To dlatego, że czas to coś, w którym wszystko przemija, a w Czarnobylu nic się nie zmienia. W życiu ludzi jakieś 10 czy 15 lat to znaczący kawałek czasu, zawsze coś idzie do przodu, w Czarnobylu nic nie odeszło przez ten czas. Czuje się przez to jakbym stała na moście do nieskończoności, jakbym stała tysiące lat oglądając ciągle tan sam obrazek, rozmyślając o tych samych sprawach – o próżności naszej egzystencji i krótkotrwałości ludzkich czasów, które są tylko króciutkim momentem w porównaniu do rozpadu izotopów, które powoli niedostrzegalnie przeistaczają się z jednego elementu do drugiego.

Czuję na tym moście jakbym stała pomiędzy dwoma światami. Jeden, który zostawiam za mną, ten nasz świat cywilizacji, gdzie wieczne zniecierpliwienie, zgiełk, przelotność jest tylko cechą ludzkiej egzystencji ; a Czarnobyl pozostaje zapomnianym, ponieważ większość ludzi jest niczym innym niż ucieleśnieniem impulsów dnia codziennego, a Czarnobyl jest dla nich czymś co nie istnieje już więcej.

Kiedy przekraczam tą granicę myślę, że świat jaki pozostawiam za nią jest czysto fizyczny, podczas gdy ten do którego wchodzę jest metafizyczny; świat w którym drogi są bez pieszych, sklepy bez właścicieli, a kościoły bez księży; ponieważ niebo bez Boga jest jak cesarstwo bez cesarza, to realizm Platona – gdzie wszystko – przeszłość, teraźniejszość i przyszłość współegzystują.

Myśle również o życiu jakie wrzało kiedyś w Czarnobylu – o normalnych ludzkich życiach, gdzie niektórzy budowali kariery, inni walczyli z wiatrakami. Życie w którym jedni kopią ciemne piwnice, podczas gdy inni budują zamki. Teraz wszystkie ich walki, osiągnięcia i pasje są tylko cieniem na ścianie.

Czy wierzysz, że ludzie ciągle będą rozmawiali o Czarnobylu za jakieś 10 czy 20 lat?

Ludzie nie mogą zapomnieć Czarnobyla całkowicie. Ponieważ stanowi tak wielkie terytorium, skażone radiacją, zawsze będzie tam i będzie przypominało o sobie.

Czy jesteś przeciwko technologii jądrowej?

Technologia jądrowa zakłada wyrok śmierci dla świata, jest bardzo niebezpieczna gdy znajduje się w rękach ludzi.

Co chciałabyś powiedzieć dzieciom urodzonym przez ostatnie 15 lat? A co chciałabyś powiedzieć ich rodzicom?

Nie czujcie się opuszczeni, świat smuci się nad wami.

Nie wpatrujcie się zbyt długo w otchłań waszego nieszczęścia, jak Nitsche powiedział, jeśli wpatrujesz się długo w otschłań, otchłań wejrzy w ciebie.

Oznacza to, że macie ograniczyć się w myśleniu o bezkresnych rzeczach, jak czas, wszechświat i ludzka głupota.

Elena, czy jesteś ciągle optymistką?

Jestem radosną pesymistką.

Astrid Wehling/Wirtschaftswetter/Październik 2007

[Przypis 2: Friedrich Nietzsche, "Poza dobrem i złem " Epigramy i interludia, 146: Ktokolwiek walczy z potworami powinien zważyć czy podczas procesu sam się nie staje potworem. A kiedy spojrzysz w otchłań, otchłań wejrzy na ciebie.]

Dziennik Czernobylski (Część 4)