Site hosted by Angelfire.com: Build your free website today!

Nowe, lepsze szkolenia?

Mam już po dziurki w nosie zastanawiania się nad budową mieszkania. Bezmyślni projektanci doskonale obrzydzili mi całą rzecz. Rzecz w tym, iż już zacząłem – połowa domu stoi już na podwalinach. Gdyby tylko nie pechowa wpadka z wspominanym już nie raz ogrzewaniem centralnym... Tylko co począć. W końcu nie zrezygnuję w połowie drogi. Mniejsza o to póki co. W przyszłym tygodniu wyjeżdżam na szkolenie nad Bałtyk. Wierzę, że nareszcie nieco się zrelaksuję. Niestety na to, że się czegoś na uczę nie mam nadziei. Hmm, szkolenia bywają naprawdę przydatne, ale to sami goście powodują, że startowa idea idzie się kochać... Nie chodzi mi o to, by negatywnie mówić o własnych kolegach, niemniej prawdą jest, iż to niestety oni są w stanie zdemolować każdy kurs. To koniec końców nawet niezupełnie ich wina. To problem charakteru pracy. Wszyscy ślęczymy w firmie od rana do wieczora, a na koniec cofamy się do osobistych problemów. Niewierna małżonka, gadatliwy kochanek (bądź też|albo) – czego doświadczyłem na własnej skórze – niepełnosprytny projektant i przerwana konstrukcja domu. Niełatwo z tymi problemami nie cieszyć się z perspektywą odpłatnego wyjazdu daleko od szarej rzeczywistości. I nawet wówczas, gdy tłem tripu jest szkolenie, nikt się tym nie przejmuje. Bo niby dlaczego? Myślę, że szef mógłby rozwikłać zaistniały kłopot raz dwa – wystarczyłoby podarować pracownikom kilka dni wolnego w miejscu szkolenia, tyle że przez rozpoczęciem zajęć. Dzięki temu zrelaksowaliby się i później mogli spokojnie skupić się na wiedzy.