Site hosted by Angelfire.com: Build your free website today!

Klub 0

"Jak zwykle byl to wielki, niewykorzystany pomysl Polakow" powiedzial Wiesio.
"A inni zbili na tym kapital".
"Moralny" dodal Lysy ironicznie usmiechajac sie.
Siedzieli we trzech w budce piwnej Zagiel nad Wisla, robiac wrazenie skonczonego menelstwa, co bylo jednak troche mylace.
"No, co panowie tak cienko. Czesc. Dla mnie porter!" nowoprzybyly, wziety warszawski architekt Henio, z lekka pogarda popatrzyl na pelne kufle piwa na stoliku.
"Sypiecie sie" stwierdzil lakonicznie.
"Moralny i rzeczywisty" wrocil do przerwanego watku Wiesio.
"Bylimy tu na Zoliborzu pierwsi w skali swiatowej".
"Ale oczym mowicie, chlopcy" dopytywal sie Henio.
"Pamietasz, Heniu klub "Zero"?"
" No znam, ale juz nie chodze, dupy za mlode i wiesniary".
"To nie one za mlode tylko ty za stary. Ale nie chodzi o Grand Zero, tylko o Klub przy zegarynce."
Lysy lakomie pil 'Krola', jakby przypomnial sobie dawna swietnosc...ech lza sie kreci w oku. Faktycznie, bylo cos takiego, w koncowej fazie towarzysza Wieslawa, kiedy juz brakowalo kawy. Zmieniono wtedy przedwojenny jeszcze numer zegarynki 06 na 906, a automat informowal o zmianie. Szybko wykryto, ze na tle monotonnego glosu automatu, mozna rozmawiac, no po prostu taki telefon towarzyski dla Zoliborza, tyle ze darmowy.
"Czy moze cos w rodzaju internetowego chat roomu" pomyslal milczacy dotad Karol, 'syjonista' pogoniony do Szwecji.
“A wiecie " powiedzial "ja wlasnie szykowalem się do wyjazdu, jak to się zaczelo. Pamietam, jak balem się Zachodu”.
"Ale sobie jakos w koncu poradzles. Gmina pomogla! “ .
Karol kopnal Henia pod ogrodkowa lawa dosc bolesnie. Niemal przez cala szkole siedzieli w jednej lawce i byli bardzo spoufaleni.
" Poradzilem sobie, bo mam talent”.
“Miałeś raczej” . No tak, w tym wieku czlowiek już nie podskoczy...Zamilkli na chwile, a przeciez jeszcze niedawnoj wracali nad ranem nie sami...i wiele się wydawalo.

Bez watpienia problematyka damsko-meska byla sila napedowa klubu . Rozmowy telefoniczne szybko przeksztalcily się w spotkania pod szkola przy Placu Inwalidow 10, a potem w regularny 30 – 40 osobowy klub, biesiadujacy w kawiarniach lub w domach czlonkow. Pokazna czesc biesiadowala w bramie.
We wlasciwy sobie sposób zareagowaly wladze – w malej dzielnicy nie da się ukryc regularnych spotkani sporej grupy – n a zebraniach pokazali się mlodzi funkcjonariusze w cywilu, znosni zreszta. Meldunki musialy być uspokajajace,gdyz mimo powstania nielegalnej struktury z prezesem i skarbnikiem, do represji nie doszlo...

"To jak panowie, jeszcze po jednym i placimy" Wiesio nie mogl sie jeszcze powstrzymac od blysniecia kartami kredytowymi przy wyjmowaniu pieniedzy z portfela.
"Zaplac Wiesiek Visa" Henio dobrze znal slabosci komilitona "Bedzie szpan na caly Zagiel"

W apogeum swej dzialalnosci Klub 0 podjal probe wynajecia stalego lokalu. Niestety, wynajem znalezionego gdzies na Marymoncie starego garazu, przekraczal mozliwosci finansowe klubowiczow. To byl poczatek konca i pewnego dnia wlascicielka nie wpuscila juz nikogo. Na rozkladanym lozku w garazu siedziala jakas dziewczyna, nowa najemczyni. Bylo jej chyba bardzo zimno. Zaczunal sie grudzien.